reklama
kategoria: Kraj
11 styczeń 2025

400 tys. zł to kwota niewystarczająca

zdjęcie: 400 tys. zł to kwota niewystarczająca / fot. PAP
fot. PAP
Dobrze, że sąd przyznał odszkodowanie wykorzystywanemu seksualnie w dzieciństwie przez księdza Januszowi Szymikowi, jednak 400 tys. zł to kwota niewystarczająca - powiedział PAP publicysta Tomasz Terlikowski.
REKLAMA

Sąd Okręgowy w Bielsku-Białej ogłosił w piątek wyrok, zgodnie z którym diecezja bielsko-żywiecka musi wypłacić 400 tys. zł zadośćuczynienia Januszowi Szymikowi, wykorzystywanemu seksualnie w dzieciństwie przez księdza.

Według Terlikowskiego to dobrze, że sąd przyznał Szymikowi odszkodowanie i że taki wyrok w ogóle zapadł, jednak suma odszkodowania jest - zdaniem publicysty - niewystarczająca.

"Ta kwota jest żenująco niska. Państwowa komisja do spraw przeciwdziałania pedofilii w swoim raporcie wyceniła, że w przypadku maksymalnej szkody koszt samego powrotu do względnej normalności, czyli terapii i leczenia, to około 550 tys. To już o 150 tys. więcej niż otrzymał pan Szymik" - zaznaczył.

Dodał, że kwotę tę należałoby powiększyć o inflację, gdyż raport powstał kilka lat temu, oraz o zadośćuczynienie. "Sądzę, że zupełnie minimalną kwotą, która powinna zostać przyznana, jest milion złotych. Sam pan Szymik mówił nawet o trzech milionach" - przypomniał.

Terlikowski przyznał, że odpowiedzialność za krzywdę, jakiej doznał Janusz Szymik ponosi archidiecezja krakowska, ponieważ ks. W. dopuścił się wykorzystania seksualnego w latach 1984-1989, a diecezja bielsko-żywiecka powstała dopiero w 1992 r. Diecezja bielsko-żywiecka ponosi natomiast odpowiedzialność za brak reakcji na doniesienia o nadużyciach seksualnych ks. W., ponieważ Szymik dwukrotnie informował o tym jej ordynariusza biskupa Tadeusza Rakoczego.

"Biorąc to pod uwagę 400 tys. od diecezji bielsko-żywieckiej to adekwatna suma. Nie zmienia to faktu, że Januszowi Szymikowi należy się znacznie większe odszkodowanie za doznaną krzywdę, którego powinien się domagać od archidiecezji krakowskiej" - ocenił.

Terlikowski zastrzegł, że sprawa nie jest zakończona, ponieważ piątkowy wyrok nie jest prawomocny. Oznacza to, że zarówno diecezja jak i Janusz Szymik mogą się od niego odwołać.

Zdaniem publicysty diecezja bielsko-żywiecka, jeśli chce zachować się zgodnie ze standardami Kościoła, nie powinna odwoływać się od wyroku i powinna jak najszybciej zapłacić zadośćuczynienie.

Jednocześnie zaznaczył, że w podobnych przypadkach polskie diecezje najczęściej decydowały się na odwołanie. "Linia polskiego Kościoła jest taka, że o ile biskupi przyznają, że osobom skrzywdzonym należy się pomoc w postaci opłacenia terapii, to odszkodowania już się nie należą. To jest niestety zgodna linia w zasadzie wszystkich hierarchów" - stwierdził.

Dodał, że inne tego typu sprawy trafiały do Sądu Najwyższego, dzięki czemu utrwala się linia orzecznicza, zgodnie z którą kolejne diecezje płacą coraz wyższe odszkodowania należne osobom skrzywdzonym.

"Z perspektywy osób skrzywdzonych jest to trudne, ale w dłuższej perspektywie korzystne. Dla polskiego Kościoła - wręcz przeciwnie" - zastrzegł.

Publicysta podkreślił, że na całym świecie przyjmuje się, że skoro biskup ma pełną władzę nad księdzem - może go przenieść, zawiesić albo zatrzymać w parafii - to ponosi odpowiedzialność za jego działania.

"W przeszłości często zdarzało się, że biskupi wiedzieli o przypadkach wykorzystywania seksualnego, ale nie reagowali wcale lub przenosili sprawcę do innej parafii, gdzie krzywdził kolejne osoby. Ponadto duchowni niejednokrotnie wykorzystywali swoją społeczną pozycję i autorytet do tego, by krzywdzić kolejne osoby" - wymienił.

Według Terlikowskiego w najbliższej perspektywie możemy się spodziewać kolejnych wyroków przyznających odszkodowania od diecezji osobom skrzywdzonym seksualnie przez duchownych.

Dodał, że podobną odpowiedzialność za krzywdy wyrządzone dzieciom przez trenera-pedofila, nauczyciela-pedofila czy instruktora harcerstwa-pedofila powinny ponosić związki sportowe, szkoły i związki harcerskie. "Tego typu procesy także w Polsce będą się toczyć" - stwierdził Terlikowski.

Janusz Szymik w przeszłości były ministrantem. Po raz pierwszy został skrzywdzony przez ks. Jana W., gdy miał 12 lat. Po powstaniu diecezji bielsko-żywieckiej w 1992 roku Szymik opowiedział o wszystkim dwukrotnie - w 1993 i 2007 roku - jej ordynariuszowi, biskupowi Tadeuszowi Rakoczemu. Pozostało to bez echa. Działania w tej sprawie Kościół bielsko-żywiecki podjął dopiero w 2014 roku, gdy funkcję biskupa objął Roman Pindel. Duchowny Jan W. w trakcie procesu kanonicznego przyznał się do współżycia z nieletnim. Został za to ukarany.

Pod koniec maja 2021 r. archidiecezja krakowska zakomunikowała, że Stolica Apostolska przeprowadziła postępowanie dotyczące zaniedbań bp. Tadeusza Rakoczego w sprawach nadużyć seksualnych popełnionych przez niektórych duchownych. Podjęto wobec niego decyzję między innymi o zakazie uczestniczenia w jakichkolwiek celebracjach lub spotkaniach publicznych. Biskup otrzymał "nakaz prowadzenia życia w duchu pokuty i modlitwy".

Po decyzji Watykanu Szymik złożył pozew w bielskim sądzie. Proces toczył się od lutego 2022 roku. (PAP)

Iwona Żurek

iżu/ jann/ mhr/

PRZECZYTAJ JESZCZE
Materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazami danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez [nazwa administratora portalu] na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Polsce