reklama
kategoria: Kultura / Sztuka
2 czerwiec 2019

"Niepokój", część 2 - opowiadanie

zdjęcie:
Dawno już zapomniał o swoich popołudniowych rozterkach w dniu, kiedy pierwsze kępy trawy odsłaniał topniejący śnieg. Coraz dłuższe dni, coraz silniejsze promienie słońca, coraz więcej życia w lesie, w którym mieszkał.
REKLAMA
To wszystko sprawiało, że czas biegł mu szybko, spędzany na włóczęgach z watahą i wspólnych zabawach. Wieczorem padał zmęczony, ale rano wstawał rześki i radosny, nie rozpamiętując niczego, nie czekając na nic specjalnego, dając się unosić naturalnemu rytmowi życia w stadzie.
Ojciec od czasu do czasu przywoływał go do porządku spojrzeniem, co wywoływało w nim odruchowe skulenie uszu, ale rodzeństwo dość szybko odciągało go do kolejnych wygłupów, skutecznie stawiając jego uszy do pionu.
Tego dnia wieczór przebiegał inaczej niż zwykle. Dołączył, jak zwykle jako ostatni, do wyjącej watahy, ale kiedy skończyli rytuał, matka położyła się, a ojciec, wielki szary basior, stanął nad nimi i spojrzał w taki sposób, że ani senność ani zabawy nie przyszły im nawet do głowy. Wszyscy oprócz matki, która leżała patrząc się na całą scenę ze spokojem, zastygli w oczekiwaniu. A kiedy ostatni z wilków spojrzał na ojca, ten po sekundzie odwrócił się i ruszył w las. Dla wszystkich stało się oczywiste, że dzieje się coś niezwykłego. Wyczuwając na końcu każdego włosa swojej sierści znaczenie chwili, ustawił się na końcu, obserwując wszystko czujnie. Po raz pierwszy w życiu zobaczył, że nikt z jego rodzeństwa nie przepychał się, nikt nikogo nie podgryzał, a porządek marszu ustalił się sam, w całkowitej ciszy. Ojciec dawno był już z przodu, więc przyspieszyli, żeby nie zdążył obejrzeć się za siebie zniecierpliwiony.
Po przejściu kawałka, którego nawet nie potrafiłby oszacować, ojciec w jakiś niedostrzegalny sposób przyzwolił dwojgu z jego rodzeństwa, żeby oddalili się od watahy. Zobaczył, niemal poczuł ten moment, kiedy zrozumieli, że spoczywa na nich jakaś odpowiedzialność i z wielkim zaangażowaniem przykryli zakłopotanie węsząc na wszystkie strony. Szli dalej, ale wyczuwał napięcie, które unosiło się pomiędzy nimi. Tempo marszu spadło, zauważył, że ojciec czujnie przyglądał się otoczeniu i spoglądał bez zwykłej surowości co chwilę na węszące rodzeństwo. Czas mijał mu szybko, a ilość obserwacji, których dokonywał, wywoływała zamęt w głowie. Nigdy wcześniej nie doświadczył takiej wyprawy i takich emocji.
Kiedy wydawało się, że napięcie zaczyna opadać, nagle dostrzegł kątem oka, jak jeden z braci znieruchomiał, wpatrzony w ledwo rysującą się w ciemności gęstą kępę krzaków. Ojciec natychmiast spojrzał w to miejsce i znów jakimś niedostrzegalnym gestem sprawił, że inne wilki z watahy rozeszły się na boki, zachodząc z obu stron zarośla. Wszystko odbywało się w ciszy, która tylko potęgowała napięcie i wyostrzała zmysły wszystkich uczestników tej sceny.
Zostali sami z ojcem. Stali nieruchomo, bardziej czując niż widząc ruch pozostałych wilków. Może bardziej czuł go ojciec, a on tylko starał się wychwytywać ich znajomy zapach, szelest trawy i miejsce, gdzie są, które w ciemnościach objawiało się wyłącznie jako migotanie blasku księżyca na poruszanych liściach.
Wpatrzony w napięciu w kępę krzaków, którą wieki temu wskazała jego siostra, nagle zobaczył uciekającą z nich ciemną plamę. Ignorując ojca, rzucił się w jej stronę, bardziej czując niż wiedząc, co naprawdę robi. Pędził najszybciej jak potrafił, nie zwracając uwagi na krzaki i kamienie, których w ciemności nie byłby w stanie zauważyć nawet, gdyby chciał. Wiedział, że musi jak najszybciej dobiec do oddalającego się, tajemniczego zjawiska. Wiedział, że pod żadnym pozorem nie może go to ominąć. Wiedział, że ze wszystkich powodów świata w tym momencie nie ma w jego życiu nic ważniejszego, niż zaspokojenie instynktu, który kazał mu gonić. Czuł się silny, szybki, gotowy do tego zadania, czuł, że jego wataha jest gdzieś blisko i widzi, albo wyczuwa emocje, napięcie, zaangażowanie, z jakim biegł.
I kiedy wydawało mu się, że funkcjonuje jak doskonała maszyna do wykonania tego zadania, nagle uświadomił sobie, że nie widzi już uciekającej ciemnej plamy. Na ułamek sekundy zwolnił, ale zaraz potem po prostu zatrzymał się bezradnie. Ciemność nocy, z którą był oswojony od zawsze, nagle wydała mu się zupełnie obcym środowiskiem. Wypatrywał zgubionej ciemnej plamy, ale czuł się, jakby w całym lesie został tylko on i jego kompletna dezorientacja tym, co się wydarzyło.
Był sam na sam ze swoim narastającym niepokojem. Nie wiedział, ile upłynęło czasu, zanim dotarły do niego dźwięki i zapach jedzenia. Ruszył w tamtą stronę i dość szybko znalazł całą watahę, ucztującą radośnie nad ciepłym jeszcze posiłkiem. Ojciec, który stał z boku i wyglądał na najedzonego, patrzył na niego czujnie. Zamiast, czego spodziewał się bez wątpliwości, nagany i skarcenia, poczuł że ojciec patrzy na niego zupełnie inaczej niż zwykle. Nie chciał w to uwierzyć i nie dawało się to w żaden racjonalny sposób wytłumaczyć, ale wydawało mu się, że w oczach ojca zobaczył...dumę.

Marcin Balicki
 
PRZECZYTAJ JESZCZE
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Polsce

kiedy
2024-12-31 20:00
miejsce
Internet, Internet, Streaming online
wstęp biletowany
kiedy
2024-12-31 20:00
miejsce
Internet, Internet, Streaming online
wstęp biletowany
kiedy
2024-12-31 20:00
miejsce
Internet, Internet, Streaming online
wstęp biletowany
kiedy
2024-12-31 20:00
miejsce
Internet, Internet, Streaming online
wstęp biletowany