Państwowa Komunikacja Słowna I
Na zniszczonym przystanku nie czekało na mnie nic poza własnym cieniem odbijającym się na masywnej ścianie przypominającej koniuszki palców doświadczonego palacza; lekko żółtawy mur mienił się licznymi plamkami i pęknięciami. Uroku konstrukcji dodawały uwiecznione po wewnętrznej stronie improwizowane maksymy i obelgi, które mimo swej prostackiej powłoki składały się na potężną historię. Moją - gdyż chcąc, czy też nie, przynależałam do tej społeczności. Społeczności moich rodziców, a nawet i samych dziadków.