Senator Rybicki: jeśli wyrok na Kwiatkowskiego się uprawomocni, straci on mandat senatora
Dotąd tylko jeden senator stracił mandat w wyniku procesu sądowego; był to Marian Jurczyk, w 2000 roku prawomocnie uznany za kłamcę lustracyjnego.
We wtorek Sąd Okręgowy w Warszawie wymierzył kary 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu senatorowi, b. prezesowi NIK Krzysztofowi Kwiatkowskiemu oraz 6 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu b. szefowi klubu PSL Janowi Buremu w sprawie dotyczącej obsadzania i konkursów na stanowiska w NIK w 2013 r. Wyrok jest nieprawomocny. Obydwaj zapowiedzieli apelację.
To już kolejny tegoroczny wyrok skazujący, dotyczący senatora. W końcu lipca Sąd Okręgowy w Szczecinie skazał innego senatora KO Stanisława Gawłowskiego na 5 lat więzienia w procesie w tzw. aferze melioracyjnej. Został uznany za winnego m.in. przyjęcia łapówek. Sąd orzekł mu też m.in. karę 180 tys. zł grzywny i zakazał zajmowania kierowniczych stanowisk w państwowych instytucjach i spółkach przez 10 lat. Tamten wyrok też jest nieprawomocny, a Gawłowski złożył apelację.
- Jeżeli w obu przypadkach wyroki się uprawomocnią, obaj stracą mandaty. Osoba skazana prawomocnym wyrokiem za przestępstwo umyślne na mocy konstytucji i kodeksu wyborczego traci po prostu mandat z mocy prawa - powiedział PAP szef senackiej komisji regulaminowej, etyki i spraw senatorskich Sławomir Rybicki.
Zarówno Kwiatkowski jak i Gawłowski są jednak przekonani, że ich apelacje przyniosą skutek. Kwiatkowski podkreślił, że sąd "podjął decyzję bez materiału dowodowego i z nagraniami, których nigdy nie odsłuchał". Według niego, "stenogramy są inne niż ich treść". Zauważył też, że wyrok wydała sędzia, której mąż jest obrońcą w postępowaniu dyscyplinarnym Łukasza Piebiaka, sędziego, b. wiceministra sprawiedliwości, zamieszanego w tzw. aferę hejterską.
Również Gawłowski wierzy w skuteczność swojej apelacji. W tej chwili czeka na wyznaczenie składu orzekającego w Sądzie Apelacyjnym w Szczecinie. - W polskim prawie jest tak, że dopóki wyrok jest nieprawomocny, człowiek jest niewinny. Natomiast ja nie ukrywam, że mam głębokie poczucie niesprawiedliwości po wyroku pierwszej instancji. Zostałem skazany za przestępstwa za które nie byłem oskarżony, np. za uzyskanie w ramach łapówki rzekomego apartamentu w Chorwacji. Sąd wziął też pod uwagę tylko zeznania niektórych świadków - powiedział PAP Gawłowski. - Poza tym w ustnym uzasadnieniu sam sąd przyznał, że może się mylić, więc nie widzę innego rozstrzygnięcia niż uniewinnienie. Choć w lipcu też byłem przekonany, że zostanę uniewinniony wobec braku dowodów, więc teraz już z pokorą czekam na wyrok - dodał senator.
Wygaśniecie mandatu senatorskiego powoduje, że w okręgu z którego senator został wybrany muszą odbyć się przedterminowe wybory. Inaczej jest w Sejmie, gdy w miejsce posła, któremu wygaszono mandat wchodzi następna osoba z listy.
Zakaz sprawowania mandatu parlamentarnego przez osobę skazaną prawomocnym wyrokiem za przestępstwo umyślne został wpisany w 2009 roku do konstytucji - była to jedna z dwóch dotąd nowelizacji ustawy zasadniczej z 1997 roku. Na podstawie wynikających z tej zmiany przepisów kodeksu wyborczego mandaty straciło dwóch posłów PiS: Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik skazanych w grudniu 2023 roku za to, że w 2007 roku jako szefowie CBA nadużyli władzy w sprawie tzw. afery gruntowej.
Sprawa ich mandatów była kwestia sporną, bo już 2015 roku obu polityków ułaskawił prezydent Andrzej Duda, choć zrobił to w momencie, gdy wyroki były nieprawomocne. Po skazaniu z grudnia 2023 ułaskawił ich w styczniu 2024 r. ponownie. Jednak marszałek Szymon Hołownia wcześniej wygasił im mandaty. W przypadku Kamińskiego rozpatrująca jego skargę izba Sądu Najwyższego odwołanie oddaliła, więc Hołownia umożliwił objęcie mandatu po nim przez Monikę Pawłowską. W przypadku Wąsika odwołanie - rozpatrywane przez inna izbę - nie zostało oddalone, więc marszałek Sejmu mandatu mu co prawda nie przywrócił, ale też nikt go po Wąsiku nie objął. W czerwcu 2024 roku Wąsik i Kamiński zostali posłami do Parlamentu Europejskiego, co zakończyło spór wokół ich mandatów.
Wcześniej mandat senatorski stracił jedynie Marian Jurczyk, który w marcu 2000 roku został skazany prawomocnie przez sąd za kłamstwo lustracyjne. W myśl wówczas obowiązującej ustawy lustracyjnej udowodnienie przez sąd kłamstwa lustracyjnego skutkowało właśnie utratą mandatu. Jurczyk zresztą zaledwie dwa miesiące wcześniej zrzekł się stanowiska prezydenta Szczecina, bo Trybunał Konstytucyjny orzekł, że nie można go łączyć z mandatem parlamentarnym. W 2002 roku Sąd Najwyższy uwzględnił kasację Jurczyka i orzekł, że jednak nie był on kłamcą lustracyjnym. Mandatu senatorskiego jednak nie odzyskał, bo w międzyczasie odbyły się przedterminowe wybory do Senatu w Szczecinie, które wygrał Zbigniew Zychowicz z SLD.
Według ówczesnych przepisów wyroki za przestępstwa umyślne nie skutkowały utratą mandatu. Traciło się je w przypadku orzeczenia kłamstwa lustracyjnego, ale także np. skazania w postepowaniem przed Trybunałem Stanu lub w przypadku objęcia funkcji, której nie można połączyć z mandatem.
Dwukrotnie posłem, a nawet wicemarszałkiem Sejmu mógł więc zostać np. nieżyjący już Andrzej Lepper, na którym ciążyło kilka wyroków. Jego kariera parlamentarna skończyła się jednak w 2007 roku. Tym niemniej potrzebę nowelizacji konstytucji z 2009 roku wielu polityków uzasadniało właśnie takimi przypadkami jak jego.
W 2010 r. Sąd Okręgowy w Szczecinie utrzymał w mocy wyrok skazujący posła Cezarego Atamańczuka za posiadanie niedozwolonych substancji. Były polityk PO został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na cztery lata. Jednak posłów tamtej kadencji nie obowiązywała jeszcze nowela konstytucji z 2009 roku - zaczęła dotyczyć tych, którzy wybrani zostali w 2011 roku. A w tych wyborach Atamańczuk już nie kandydował.
Sytuacje, gdy posłowie rezygnowali z kandydowania w kolejnych wyborach, bo ryzyko ich skazania było duże, zdarzały się kilkakrotnie. W wyborach 2023 roku nie kandydowali np. prominentni politycy PO Sławomir Neumann i Cezary Grabarczyk, wobec których toczyły się postępowania sądowe. Grabarczyka w marcu 2023 roku sąd skazał nieprawomocnie na rok więzienia w zawieszeniu i grzywnę za poświadczenia nieprawdy. Polityk PO miał uzyskać w 2012 roku pozwolenie na broń, mimo że nie brał udziału w wymaganych przez prawo egzaminach - z powodu tych samych zarzutów w 2015 roku ustąpił ze stanowiska ministra sprawiedliwości. W maju 2025 roku sąd kolejnej instancji wydał już prawomocny wyrok.
W 2015 roku mandatu poselskiego sam zrzekł się dawny funkcjonariusz CBA Tomasz Kaczmarek, znany jako "agent Tomek". Tłumaczył to względami osobistymi, ale decyzje tę niektórzy wiązali z zarzutami przekroczenia uprawnień w czasach, gdy był agentem CBA. (PAP)
pś/ par/ lm/
Polska, Warszawa




