Brak obowiązku okresowych badań lekarskich myśliwych narusza prawo unijne. Skarga do Komisji Europejskiej
Dyrektywa wprost zobowiązuje państwa do zapewnienia, „aby odpowiednie informacje medyczne i psychologiczne były poddawane ocenie”.Trzeba pamiętać, że to, czy myśliwy i inni posiadacze broni w ramach zachowania pozwoleń na broń podlegają okresowym badaniom czy nie, to nie swobodny wybór polskiego prawodawcy, lecz standard wynikający z prawa europejskiego. Obowiązuje nas dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2021/555 z dnia 24 marca 2021 r. w sprawie kontroli nabywania i posiadania broni. Jej art. 6 ust. 2 nie pozostawia żadnych wątpliwości, że każde państwo członkowskie ma gwarantować realny monitoring w zakresie tego, czy przesłanki udzielonego pozwolenia na broń, pozostają spełnione – komentuje adwokatka Karolina Kuszlewicz.
Zgodnie z polskim prawem wszystkie rodzaje broni do celów łowieckich objęte są systemem pozwoleń na broń, co oznacza, że Polska pozostaje zobowiązana do wdrożenia pełnych wymogów dyrektywy. Tymczasem obowiązujące prawo krajowe nie przewiduje żadnego systemu monitorowania spełniania warunków zdrowotnych i psychologicznych przez osoby posiadające pozwolenie na broń do celów łowieckich.Po co? Po to, aby w razie zmiany stanu zdrowia psychicznego czy fizycznego posiadacza broni, pozwolenie na broń zostało mu cofnięte. To nie żadna złośliwość, a fundament bezpieczeństwa nas wszystkich – dodaje Kuszlewicz.
Warto podkreślić, że Komisja Europejska wszczęła już postępowanie w sprawie uchybienia zobowiązaniom przez Polskę w zakresie uchybienia omawianej tu dyrektywie. Teraz skargę do Komisji Europejskiej na brak dostosowania polskiego prawa do regulacji unijnych złożyło Stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot:
Trzeba również przypomnieć, że obowiązek okresowych badań myśliwych został wprowadzony ustawą z 2018 r., a następnie zniesiony inną ustawą w 2023 r., zanim obowiązek ten w ogóle wszedł w życie, w efekcie czego w praktyce myśliwi uniknęli poddania się tym badaniom. Zdaniem mecenas Kuszlewicz było to klasyczne obejście przepisów unijnych.Mamy dość i nie chcemy kolejna osoba straciłą życie lub została kaleką! Skoro partie takie jak PSL powiązane ze środowiskiem myśliwych blokują zmiany, to zaczynamy działania po poziomie Komisji Europejskiej – tłumaczy Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.
Tymczasem każdego roku w Polsce mają miejsce wypadki powodowane przez myśliwych. W ich wyniku dochodzi do śmierci lub poważnego uszczerbku na zdrowiu myśliwych, biorących udział w polowaniu, ale także osób postronnych.
1 listopada minęła piąta rocznica śmierci szesnastolatka „pomylonego z dzikiem”, kiedy zbierał jabłka w przyszkolnym sadzie. Strzelał emerytowany policjant, który cierpi na zaburzenia związane z kontrolowaniem agresji. Za znęcanie się nad rodziną ma założoną Niebieską Kartę. Mimo to nie stracił legitymacji Polskiego Związku Łowieckiego, ani pozwolenia na broń. W listopadzie 2023 r. podczas polowania w okolicach poligonu wojskowego od postrzału z broni myśliwskiej zginął żołnierz. W sierpniu tego roku z dzikiem pomylony został człowiek, stojący przy oświetlonej furtce swojego domu. Również w sierpniu kula z broni myśliwskiej rozbiła okno domu i wpadła do środka, szczęśliwie nikogo nie raniąc. Jak podkreślają przyrodnicy nie chodzi tylko o ludzi – myśliwi regularnie „mylą” gatunki, zabijając te objęte ochroną.
Mecenas Rafał Dębowski, który udzielił ostatnio wywiadu dla magazynu Business Insider, jako adwokat i instruktor strzelectwa sportowego, przekonywał, że objęcie wszystkich posiadaczy broni obowiązkami okresowych badań psychologicznych i medycznych raz na 5 lat, w istocie nie wpłynie na bezpieczeństwo i jest zbędne. Z mecenasem Dębowskim zdecydowanie nie zgadza się mec. Kuszlewicz, wskazując, że dyrektywa jasno wymaga, by każdy posiadacz broni, który objęty jest procedurą uprzedniego uzyskania pozwolenia na broń, był poddawany przez państwo stałemu lub okresowemu monitoringowi w zakresie jego stanu psychologicznego i medycznego, zaś w przypadku stwierdzenia pogorszenia tego stanu, by pozwolenie na broń zostało cofnięte.
Podobnego zdania jest Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot i członek Państwowej Rady Ochrony Przyrody:Za ratio legis tych rozwiązań stoi przede wszystkim bezpieczeństwo. Twierdzenie, że brak okresowych badań myśliwych jest irrelewantny z perspektywy bezpieczeństwa publicznego, jest dla mnie nie do przyjęcia. Podobnie jak nie do przyjęcia są argumenty, że wypadki spowodowane przez myśliwych, w tym tragiczne zabicie 16-letniego Imanelego, w którego sprawie występowałam, nie ma żadnego związku ze stanem zdrowia myśliwego. Tego według mnie nie można tak stawiać. Być może, gdyby badania były, któryś z myśliwych-sprawców tragedii już dawno straciłby pozwolenie na broń, zgodnie z tym, czego wymaga od nas dyrektywa i do oddania śmiercionośnego strzału nigdy by nie doszło – kontrargumentuje mecenas Kuszlewicz.
W zeszłym roku kolejną próbę zobligowania wszystkich użytkowników broni palnej do przechodzenia regularnych badań podjęła Polska 2050. Niestety projekt ustawy przepadł, standardowo odrzucany przez posłów i posłanki PiS, Konfederacji i zawsze wspierający myśliwych PSL.Obowiązek okresowych badań lekarskich myśliwych nie jest, jak sugerują niektórzy, jedynie „biurokratycznym obowiązkiem”, lecz minimalizowaniem ryzyka kolejnych wypadków. Zmiany w polskim prawie są konieczne dla zapewnienia bezpieczeństwa publicznego a odpowiedzialność za jego zapewnienie spoczywa na rządzie. Brak wdrożenia systemu monitorowania spełniania warunków pozwoleń pozostaje w oczywistej sprzeczności z dyrektywą, która wymaga, aby taki system funkcjonował w sposób ciągły lub okresowy dla wszystkich posiadaczy broni, niezależnie od celu, na jaki wydano pozwolenie – mówi Radosław Ślusarczyk.
W tym roku z ław poselskich Polski 2050 wyszedł nowy projekt nowelizacji ustawy o broni i amunicji, który zrównuje obowiązki wszystkich osób posiadających pozwolenie na broń palną. Obecnie bowiem osoby posiadające pozwolenie na broń w celach łowieckich, sportowych i szkoleniowych przechodzą badania raz, przed otrzymaniem owego pozwolenia.Bulwersujący i nie do pomieszczenia z perspektywy etycznej i logicznej jest dla mnie fakt, że środowisko posiadaczy broni, w tym łowieckie, jest przeciwne okresowym badaniom psychologicznym i okulistycznym. To absurd, ponieważ to także w ich interesie leży, by szeregach posiadaczy broni nie było osób stanowiących zagrożenie dla innych. Jeśli myśliwi będą zwalczać te zmiany, to powinniśmy takie stanowisko uznać za działanie na niekorzyść bezpieczeństwa publicznego. Okresowe badania nie są zamachem na PZŁ, lecz jedynie niezbędnym minimum bezpieczeństwa – mówi Kuszlewicz.
Zgodnie z projektem nowelizacji osoby, mające pozwolenie na broń, musiałyby przed ukończeniem 70. roku życia raz na 5 lat dostarczać na Policję orzeczenia lekarskie i psychologiczne. Z kolei osoby po ukończeniu 70. roku życia takie orzeczenia musiałyby przedstawiać raz na dwa lata.Ile osób zostanie jeszcze zabitych lub ciężko rannych zanim polscy politycy i polskie polityczki zrozumieją, że priorytetem musi być bezpieczeństwo ludzi, a nie przywileje dla grupy hobbystów zabijania zwierząt. Od lat apelujemy odesłanie Rzeczpospolitej Myśliwskiej do lamusa i traktowanie wszystkich zgodnie z konstytucją, czyli równo – pyta Ślusarczyk.
Do niedzieli 19 października br. trwały konsultacje społeczne zaproponowanych zmian w prawie. Wzięło w nich udział prawie 21 tys. osób, z których 61,4% uznało, że ustawa jest zdecydowanie potrzebna, przeciwnego zdania było 36,8%.
Badania opinii publicznej z początku bieżącego roku wykazały z kolei, że 86 proc. Polek i Polaków opowiada się za wprowadzeniem obowiązkowych okresowych badań lekarskich dla myśliwych, a 88% jest za regularnymi i obligatoryjnymi badaniami psychologicznymi.
Społeczeństwo daje jasny sygnał politykom. Nie ma zgody na faworyzowanie 0,3% obywateli kosztem zdrowia i życia reszty społeczeństwa, które również ma prawo do bezpiecznego korzystania z lasów i łąk. Na 270 tys. wydanych pozwoleń na broń, aż 140 tys. stanowią myśliwi. A to oni są jedyną grupą, która używa broni palnej w przestrzeni publicznej, lecz nie przechodzi okresowych badań. Czas to zmienić – podsumowuje Ślusarczyk.
 



