Proces o zadośćuczynienie dla dziennikarzy zatrzymanych przy granicy z Białorusią
Dziennikarze zbierali materiały do publikacji telewizyjnej na temat kryzysu migracyjnego na tej granicy. 30 listopada 2021 r. w okolicach wsi Guszczewina (powiat hajnowski) zatrzymali ich żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej, którzy wspierali wtedy Straż Graniczną.
Dziennikarze przebywali niedaleko strefy objętej wówczas stanem wyjątkowym. Żołnierze WOT wylegitymowali dziennikarzy i ustalili ich tożsamość, ale potem kazali im udać się we wskazane miejsce. Tam niespełna godzinę dziennikarze czekali na przyjazd patrolu Straży Granicznej. Nie mogli odejść z tego miejsca, byli tam pilnowani przez WOT. Funkcjonariusze SG ponownie wylegitymowali całą trójkę, po czym zwolnili.
Po prawomocnym stwierdzeniu przez sąd, że doszło do niewątpliwie niesłusznego zatrzymania pełnomocnicy dziennikarzy wystąpili do sądu o zadośćuczynienie za doznaną krzywdę. Domagali się po 20 tys. zł.
Sąd Okręgowy w Białymstoku zasądził dla całej trójki po 5 tys. zł zadośćuczynienia od Skarbu Państwa, z odsetkami od dnia uprawomocnienia się wyroku do dnia zapłaty. Ocenił, że dziennikarzom odebrano na krótko możliwość swobodnego przemieszczania się i wyboru miejsca, w którym chcieli przebywać. Oznacza to, że zostali – choć krótkotrwale – pozbawieni wolności i był to czas przekraczający czas potrzebny do wylegitymowania przez WOT.
Apelację złożył pełnomocnik dowództwa WOT. Chciał albo oddalenia wniosków w całości, albo w razie ich uwzględnienia – zasądzenia nie więcej niż po 500 zł zadośćuczynienia. Odwołał się do przepisów ustawy o Straży Granicznej, gdzie są zapisy mówiące o możliwości działania żołnierzy w strefie nadgranicznej, jeśli zachodzi taka potrzeba.
"Mieliśmy do czynienia z sytuacją szczególną (...), wszystko to działo się w strefie nadgranicznej. Żołnierze WOT realizowali swoje działania wspólnie ze Strażą Graniczną" – mówił przed sądem mec. Dariusz Krośko. Przekonywał, że osoby zatrzymane, oczekując na przyjazd funkcjonariuszy SG, "nie doznały żadnych uciążliwości".
W jego ocenie działanie żołnierzy było legalne, nie było to zatrzymanie "w sensie procesowym", nie wiązało się z takim dolegliwościami, jak użycie kajdanek czy siły fizycznej. Kwotę zasądzoną uznał za "nieadekwatną", przywoływał inne orzeczenia. Jak mówił, za znacznie dłuższe pozbawienie wolności (ok. doby) przyznawane były podobne kwoty.
Prokuratura, która w tym procesie ma status strony, chce utrzymania wyroku i oddalenia apelacji WOT. Prok. Joanna Bąkowska z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku mówiła, że doszło do pozbawienia wolności. Jak powiedziała, żołnierze WOT wylegitymowali dziennikarzy i ustalili, kim są i w jakim celu w strefie nadgranicznej. Wezwana SG dokonała dokładnie tych samych ustaleń, a w międzyczasie wojsko nie prowadziło żadnych czynności z tymi osobami.
Kwota nie jest wygórowana, stanowi realną wartość – dodała prokurator. Pełnomocnik wnioskodawców również chciała oddalenia apelacji pełnomocnika WOT. Wyrok ma być ogłoszony w przyszłym tygodniu. (PAP)
rof/ joz/