reklama
kategoria: Rolnictwo i Hodowla
17 luty 2025

Nie po to koty kiedyś były bogami, żeby teraz ludzie o tym zapominali

zdjęcie: Nie po to koty kiedyś były bogami, żeby teraz ludzie o tym zapominali / fot. PAP
fot. PAP
Nie po to koty kiedyś były bogami, żeby teraz ludzie o tym zapominali – powiedziała PAP tech. wet. Małgorzata Biegańska-Hendryk, behawiorystka, autorka bloga kocibehawioryzm.pl. Ekspertka apeluje, żeby pozwolić kotu być kotem, a samemu zgodzić się na rolę sługi.
REKLAMA

PAP: Czy koty mówią coś do człowieka?

Małgorzata Biegańska: A jakże, mówią, i to na wiele różnych sposobów. A najlepsze jest to, że koty dobierają metody komunikacji indywidualnie, w stosunku do konkretnego człowieka. One są świetnymi obserwatorami, szybko uczą się, na co my reagujemy, i potrafią dopasowywać swoje sygnały do naszych zdolności odbioru.

W komunikacji najważniejsze jest to, że musi być ona dwustronna, jeśli jedna strona wysyła sygnały, a druga nie reaguje, mamy do czynienia z monologiem. Więc te zwierzęta, jako gatunek, wykonały niesamowitą pracę, żeby móc komunikować się z ludźmi, zwłaszcza że niektóre sygnały wysyłane przez koty – te zapachowe – są dla gatunku ludzkiego niedostępne, jesteśmy zapachowymi analfabetami. Żeby móc dojść do porozumienia, pozostają więc sygnały mimiczne i dźwiękowe.

PAP: Co w takim razie chciał mi powiedzieć kot, sikając na moje ubranie?

M.B.: Koty sięgają po taką formę komunikacji, kiedy inne zawiodły albo kiedy problem jest naprawdę dużego kalibru. Zdarza się, że sięgają po nią także zwierzęta chore, które coś boli, albo cierpią z powodów psychicznych, np. żyją w stresie i lęku, a nie potrafią sobie same z tym poradzić.

To sygnał, który najczęściej oznacza: "słuchaj człowieku, źle się czuje, coś mi mocno doskwiera, nie potrafię sobie dać z tym rady – pomóż mi". Te wszystkie teorie o kotach, które sikają nam na rzeczy, gdyż są złośliwe, są do bani. Zachowanie złośliwe zakłada, że stworzenie, które po nie sięga, chce, żeby drugiej stronie było gorzej, a koty nie chcą, żeby nam było gorzej; koty chcą, żeby im było lepiej.

PAP: Będę musiała to przemyśleć. A co z sygnałami mimicznymi?

M.B.: W ich przypadku liczy się wyraz pyska, wszystko to, co się dzieje na kociej twarzy, czyli ułożenie szpar ocznych, wibrysów - czy te wąsy są napięte czy nie, czy uszy są skierowane w przód, w bok, czy może na płasko. Np. jeżeli kot ma wąsy luźne, skierowane lekko do przodu, otwarte oczka, ale nie ma rozszerzonych źrenic, pyszczek nie jest napięty, a uszy są skierowane lekko do przodu – to jest kod neutralny, ale widać, że zwierzak może być czymś zaciekawiony.

Natomiast kiedy utkwi wzrok w jednym punkcie, napnie mięśnie pyszczka, a wąsy wysunie mocno do przodu – to będzie znaczyło, że koncentruje się na czymś bardzo konkretnym. Jednak kiedy mruży oczy, odsłania zęby, cofa wąsy, a uszy kładzie na płasko, wręcz przykleja je do głowy – o, to mamy do czynienia ze zdenerwowanym kotem. Nie będziemy mieć żadnych wątpliwości co do tego, kiedy zacznie syczeć i prychać, a więc uruchomi sygnały wokalne.

PAP: A do tego zacznie wywijać ogonem.

M.B.: Tak, koci ogon ma olbrzymie zdolności komunikacyjne i wyraża bardzo wiele kocich emocji. Przy czym najgorszą rzecz, jaką można zrobić, to próbować "czytać kota po kawałku", czyli patrzeć tylko na głowę, ale już nie rejestrować tego, co się dzieje z łapami, z futrem, z napięciem mięśniowym etc. Zawsze należy odczytywać te sygnały razem, w dodatku w pewnym kontekście – np. czy w pomieszczeniu są inne zwierzęta, obcy ludzie, czy zwierzę wokalizuje.

PAP: Ta wokalizacja to są, jak pani już wspomniała, syki, prychanie, ale także miauki, prawda?

M.B.: Z tym miauczeniem wiąże się ciekawostka: otóż koty nauczyły się miauczeć dla ludzi, one same, komunikując się wewnątrz gatunku, zazwyczaj nie miauczą do siebie. Do ludzi tak - żeby przywołać opiekuna, żeby zwrócić na siebie uwagę. W dodatku nauczyły się do nas, ludzi, miauczeć w takim przedziale dźwiękowym, żeby to było dla nas słyszalne, bo one są w stanie wydawać dźwięki o dużo wyższych częstotliwościach niż te, które rejestruje nasze ucho.

PAP: Niesamowite.

M.B.: Prawda? Jest jeszcze jedna ciekawa rzecz związana z przystosowaniem kotów do ludzi: kociarze pewnie często widzą, jak ich podopieczni podchodzą do nich z wyprężonym do góry ogonem, czasami jego czubek zawija się w znak zapytania. To sygnał najpewniej przeniesiony bezpośrednio z komunikacji wewnątrzgatunkowej na komunikację kocio-ludzką. Takie wyprężone ogonki prezentują kociaki, kiedy np. bawią się w zaroślach i matka straciwszy je z oczu zaczyna nawoływać dzieci. Wtedy maluchy wystawiają do góry swoje ogony-anteny, co ma oznaczać: "tu jesteśmy".

Kiedy więc kot idzie w naszą stronę z takim wyprężonym ogonem, to oznajmia nam: "patrz, jaki jestem wspaniały kotek, chcę się z tobą przywitać". To jest kod o bardzo pozytywnym nastawieniu i dużej otwartości w stosunku do człowieka.

PAP: Czytałam, że koty miauczą do siebie, jak są małe, a konkretnie nawołują matkę, komunikując jej, że są głodne.

M.B.: Tak samo, jak ludzkie dzieci płaczą, kiedy chcą jeść. Zresztą, wiele małych ssaków mówi w ten sposób mamie, że potrzebują jakieś formy opieki. Natomiast często te kociaki używają do tego wysokich częstotliwości, czyli sięgają po dźwięki, których my nie słyszymy.

Być może widziała pani takiego małego kociaka, który siedzi, otwiera pyszczek i... nic nie słychać. To nie znaczy, że on zachrypł albo jest niemową, tylko że się jeszcze nie nauczył, w jakim zakresie należy do nas miauczeć.

PAP: A co ma na myśli kot, który wskakuje pod telewizor i stara się za wszelką cenę zrzucić piloty?

M.B.: Może próbuje zwrócić na siebie uwagę opiekuna, bo strasznie się mu nudzi? Koty szybko się uczą, na czym nam zależy, dlatego są w stanie błyskawicznie nas zaktywować, "zasadzając się" na dobra, które są dla nas cenne. Będą więc zrzucały pilota, drapały tapicerkę, zrywały firanki – bo wiedzą, że wtedy na pewno zwrócimy na nie uwagę i będzie jakaś interakcja.

Nawet jeśli zaczniemy krzyczeć i przeganiać zwierzaka, to już jest dla niego korzyść, bo wszystko jest lepsze niż obojętność.

PAP: Ja na swojego kota nasyczałam i naparskałam, jak kotka, wyszczerzając przy tym zęby, kiedy zrzucał pilota. Wydaje mi się, że przestraszył się i zrozumiał. I oduczy się to robić.

M.B.: Przestraszył się, ale nie zrozumiał. Bo żeby zrozumiał, naprychać na niego musiałby pilot. Koty nie rozumieją przeniesienia komunikacji. Jeżeli kot skoczy mi na nogę i ja na niego nasyczę, to on wie, że to było coś, co mnie zabolało i ja sobie tego nie życzę. Ale jeżeli ten sam kot wskoczy na stół, to nasyczeć na niego musiałby stół.

Poza tym w kocim behawiorze, tak samo, jak w psim czy końskim, nie ma pojęcia "oduczyć się". Jeśli zwierzę coś umie, to umie i już tego nie zapomni. Natomiast możemy przemodelować kocie zachowanie, zastępując je innym. Jeżeli nie chcemy, żeby kot nam zrzucał pilota, chowajmy go, a w tym samym miejscu połóżmy zabawkę, którą kot będzie mógł zrzucać i mieć z tego frajdę.

Wśród behawiorystów krąży taki dowcip: amerykańscy naukowcy rozwiązali problem gryzienia obuwia przez psy. To szafka na buty.

PAP: Ja rozwiązałam problem gryzienia mnie przez moje psy i koty, jak były jeszcze małe: kiedy chwytały mnie zębami, wpychałam im palec do gardła.

M.B.: To jest bardzo zła metoda, awersyjna, bólowa, co buduje w zwierzęciu lęk przed człowiekiem. One nie przestały gryźć dlatego, że przestały mieć na to ochotę, ale dlatego, że zaczęły się bać konsekwencji. Metody modyfikacji zachowań powinny bazować na elementach pozytywnych. Aby przepracować problem kociego gryzienia trzeba mieć dobry refleks i umieć czytać wysyłane przez zwierzaka sygnały. Zazwyczaj da się przewidzieć, kiedy będzie podgryzał opiekuna.

Najczęściej chce to robić, bo ma nieskanalizowane zachowania łowieckie. Dlatego dobrze będzie się zastanowić, w jaki sposób mógłby zrealizować swoje instynkty i popędy – może więc urządźmy mu w domu polowanie na jakąś myszkę na sznurku czy ptaszka, wtedy nie będzie miał potrzeby, żeby wyładowywać się na nas.

Ruch, polowanie, są dla kotów niezmiernie ważne i niezbędne. Powiem tylko, że na wolności kot zjada przeciętnie ok. 17-25 posiłków na dobę, gdy skuteczność polowania wynosi 25 proc. To oznacza, że aby kot mógł zjeść te 25 posiłków, musi sto razy dziennie zapolować. Mieszkając w domu, kot ma zazwyczaj miskę z karmą wystawioną na stałe – a nie ma nic nudniejszego. W misce z karmą nie ma żadnego wyzwania, natomiast drapieżniki potrzebują wyzwań.

PAP: Nie dotyczy to chyba kotów wychodzących, które same sobie urządzają polowania.

M.B.: Jesteśmy odpowiedzialni za zwierzęta, które oswoiliśmy. Jednym z poziomów tej odpowiedzialności jest odpowiedzialność za przyrodę nas otaczającą. Koty są zwierzętami, które polują niezależnie od tego, czy są głodne, czy najedzone – wtedy będą polowały dla zabawy. Ich zdolności łowieckie są przerażające – a trzeba wiedzieć, że koty "tłuką" wszystko, co im wejdzie pod pazur: ptaki, gryzonie, małe ssaki, owady i zupełnie ich nie obchodzi, czy jakieś zwierzę przynależy do gatunku zagrożonego, czy nie.

W Polsce jednym z najbardziej cierpiących na tym gatunków jest gniewosz plamisty, wąż wpisany do czerwonej księgi gatunków zagrożonych, ale oczywiście jest też wiele innych zagrożonych gatunków dziesiątkowanych przez znudzone, domowe zwierzaki. Dlatego naszym zadaniem jest wzięcie wędki z zabawką do ręki i zapewnienie naszemu "mruczusiowi" godziwej rozrywki w domu.

PAP: Dlaczego niektóre koty jednego dnia zajadają jakąś karmę z zapałem, a drugiego ta sama karma, ich zdaniem, nadaje się tylko do tego, żeby ją zakopać, bo nagle stała się niejadalna?

M.B.: W naturze koty polują na ok. 70 gatunków innych zwierząt i dlatego bardzo źle radzą sobie z monotonią jedzenia: ich organizm jest nastawiony na różnorodne posiłki. Ale często zdarzają się też koty neofobiczne, w ich przypadku każda zmiana karmy oznacza wojnę, bitwę ze smokiem – taki kot potrafi głodować dopóty, dopóki nie dostanie np. swojej ulubionej kaczusi w sosiku.

PAP: Skomplikowane są te stworzenia... A co, kiedy kot wskakuje mi na pierś, kiedy leżę i zaczyna ugniatać, to mam się czuć zagrożona, czy nie?

M.B.: Nie ma takiej potrzeby, to znak, że zwierzak czuje się komfortowo i daje temu wyraz. To przetrwałe zachowanie dziecięce z okresu, kiedy kocięta ugniatają gruczoły mlekowe u kotki, żeby pokarm lepiej płynął.

Drugie podobne zachowanie z okresu dziecięcego to ssanie i ciumkanie np. naszych swetrów. I o ile odruch ssania powinien z czasem zaniknąć, kiedy przestawimy zwierzę na stały pokarm, o tyle odruch ugniatania nie zanika. Są koty, które przy takim ugniataniu zaczynają się ślinić - tak się cieszą, że aż ślina im kapie z pyszczka.

PAP: W jaki jeszcze sposób koty pokazują, że są zadowolone?

M.B.: Mogą się o nas ocierać, dawać buzi albo uprawiać tzw. head bunting – uderzają jakby w nas głową. Będą się do nas przytulać, kłaść koło nas. Zadowolone zwierzę będzie spokojne i zrelaksowane.

PAP: I nie będzie nam wskakiwało na plecy, jak mój Draco, i kazało się nieść?

M.B.: W końcu nie po to koty kiedyś były bogami, żeby teraz ludzie o tym zapominali.

PAP: A po czym poznać, że kot jest nieszczęśliwy?

M.B.: Jest tak najczęściej wtedy, kiedy zwierzak nie radzi sobie z jakimś stresem, napięciem albo kiedy jest chory. Wówczas może się wycofywać, odmawiać jedzenia, siedzieć skulony w jednym miejscu albo szukać sobie kryjówek. Są też koty, które w takich sytuacjach reagują agresją, robią się mocno pobudzone, sprawiają wrażenie przebodźcowanych, syczą, prychają, miauczą, zawodzą. Wszystko zależy od sytuacji i wynika ze strategii "uciekaj albo walcz". Żeby rozumieć te sygnały, musimy znać swojego kota, więc obserwujmy go uważnie.

Rozmawiała: Mira Suchodolska (PAP)

mir/ aba/ js/

PRZECZYTAJ JESZCZE
Materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazami danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez [nazwa administratora portalu] na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.
reklama

Kalendarz Wydarzeń / Koncertów / Imprez w Polsce